Mój dzisiejszy obiad był jedną wielką improwizacją. Przeczytałam kiedyś, że z mąki kukurydzianej wychodzi dobre ciasto i dzisiaj postanowiłam to wykorzystać. Stwierdziłam, że starczy mi na razie żarcia ze słoików i że wreszcie spróbuję upichcić coś sama. Możecie się śmiać, ale i tak robię postępy, do niedawna umiałam robić tylko ryż z chińską mieszanką, a nawet to zdarzało mi się zepsuć. Odkąd zmieniłam styl życia, rezygnując z mięsa, zrobiłam się o wiele bardziej kreatywna kulinarnie. Teraz po prostu mam nawyk kontrolowania tego, co jem, lubię się za to brać, zamiast iść na łatwiznę i zamawiać jakieś gotowe ścierwo z fast foodów. Dobra, trochę się rozgadałam. Lecimy z przepisem.
Potrzebne produkty na około dziesięć sakiewek:
1) Ciasto:
- 1,5 szklanki mąki kukurydzianej,
- 1,5 szklanki mąki pszennej,
- prawie 3 szklanki wody [na wyczucie - nalać tyle, żeby ciasto było bardziej ciągnące niż kruche]
2) Farsz:
- 5-6 małych pieczarek,
- jeden dorodny pomidor,
- duży ząbek czosnku
- dwie małe lub jedna duża cebula,
- pół szklanki kaszy jaglanej,
- zmielona pikantna papryka lub inna intensywna i ostra przyprawa
Kaszę jaglaną wsypujemy do garnka i zalewamy niecałą szklanką gorącej wody. Solimy i gotujemy na małym ogniu przez około pół godziny [aż do całkowitego wsiąknięcia wody].
W międzyczasie kroimy pieczarki i warzywa na barzo drobne kawałki. Najpierw wrzucamy na patelnię same pieczarki, a gdy zrobią się miękkie, dodajemy resztę składników, łącznie z kaszą jaglaną, gdy już będzie gotowa. Przyprawiamy.
Cały farsz dusimy jeszcze pod przykryciem na bardzo małym ogniu przez około pięć minut. Odstawiamy, aby lekko ostygł. Czas na ciasto. Jest to bardzo proste, bo wygląda praktycznie tak samo, jak przy pierogach, jednak nie ma z tym tyle męczenia ze względu na wielkość i kształt sakiewek. Obie mąki wsypujemy do miski, zalewamy wodą, solimy, ugniatamy. Kiedy już rozwałkujemy ciasto, wycinamy z niego spore kółka [mniej więcej wielkości dłoni] i nakładamy farsz. Następnie nasze kółko zawijamy w górę, tworząc "woreczek". Jak widać, moje sakiewki wyszły nieco grube, a żeby były gotowe szybciej i smakowały lepiej, polecam lepić jak najcieńsze.
Do dużego garnka nalewamy tyle oleju, aby dół sakiewki był w nim zamoczony. Kiedy stanie się złocisty, do garnka nalewamy tyle wody, aby sięgała prawie do czubka sakiewek. Gotujemy pod przykryciem - czas ugotowania zależy od grubości ciasta, jaką udało nam się uzyskać. Co jakiś czas ruszamy woreczkami, aby nie przywarły do dna garnka.
Świetnie smakują z sosem pomidorowym lub ajvarem. Można je także zalać wegańskim rosołem, będą wtedy jak bliny.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz